[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wiem, że najlepszą obroną jest atak, ale mimo wszystko wolałabym, żebyście poszli na policję -
powiedziała drżącym głosem.
Preston uspokajajÄ…co objÄ…Å‚ jÄ… ramieniem.
- Przecież już ustaliliśmy, że nie możemy im ufać.
i nie mamy żadnej pewności, że ten, kto nas obserwuje, pozwoli nam spokojnie stąd wyjechać.
Najlepiej przekonać się osobiście, z czym mamy do czynienia. W ten sposób mamy największe
szanse.
Wsunął broń do kabury i wyjął z szafy kurtkę nieprzemakalną. Clementine podeszła do drzwi.
- Zaraz wrócimy - powiedziała do matki. - Musimy sprawdzić hotel, zrobić zapasy dla siebie i dla
ciebie. Zostań tutaj i nie wychodz, dopóki nie wrócimy.
- Uważajcie na siebie - zawołała za nimi Celeste.
ROZDZIAA DWUNASTY
Dwóch niebieskookich blondynów patrzyło na siebie.
- Ciekaw jestem, co Celeste w tobie widzi.
Oczy Forda zwęziły się. Po czole spływała mu krew, ale mimo to trzymał się prosto.
- SkÄ…d znasz Celeste?
- Mój drogi, znam ją o wiele lepiej, niż ty ją kiedykolwiek poznasz. Popełniłem ten błąd, że ją
zaniedbałem, ale mam nadzieję to nadrobić.
Ford próbował myśleć, ale jego umysł spowijała gęsta mgła. Obraz rozmazywał mu się w oczach i
dopiero po chwili zrozumiał sugestię.
- Jesteś jej byłym mężem.
- Jeszcze nie byłym. I nie na długo - odrzekł Ronald Beinor i zwrócił się do mężczyzny, który
wcześniej pilnował Forda. - Ile on wie?
- Nic jeszcze nie powiedział. Prawie cały czas był nieprzytomny. Ale chyba nic nie wie. Na tej plaży
wydawał się równie zaskoczony jak my.
Uśmiech Icemana był lodowaty.
- Ale to właściwie nie ma żadnego znaczenia, prawda? Cokolwiek wie, zabierze to ze sobą do grobu.
WYSPA SZCZZLIWYCH ROZWODÓW 103
- Co masz zamiar zrobić Celeste? Ronald zwrócił spojrzenie na Forda.
- Bardzo się o nią martwisz, prawda? Celeste potrafi wywrzeć wrażenie na mężczyznie.
Ford postąpił o krok w stronę Ronalda, ten jednak był szybszy i uderzył go pięścią w żołądek. Ford
zgiął się wpół i upadł na kolana.
- Wiesz, twój bratanek i córka Celeste bardzo do siebie pasują. Szkoda, że ich związek skończy się tak
samo jak wasz.
Ford zacisnął pięści, próbując się podnieść.
- Jeśli tkniesz ich choćby palcem...
- To co mi zrobisz? - zapytał Iceman kpiąco. - Widzisz, oto jest ironia losu. Gotów już byłem przejść
na emeryturę i cieszyć się życiem dżentelmena w towarzystwie Celeste, a tymczasem ona akurat teraz
uparła się ze mną rozwieść.
Ford zebrał wszystkie siły i wstał.
- Nie zasługujesz na taką kobietę jak Celeste.
- Och, sądzę, że idealnie do siebie pasujemy. Ona niczego się nie domyśla. Aby nie powzięła żadnych
podejrzeń, rozwiodę się z nią, tak jak chciała, a potem, gdy będzie przytłoczona żalem po stracie córki
i nowych przyjaciół, stary dobry Ronald pomoże jej przebrnąć przez najgorszy okres.
Oślepiony wściekłością i bezradnością Ford rzucił się na Ronalda. Iceman jednak odsunął się lekko i
wymierzył celny cios w nerki. Ford upadł na twarz. Ronald
104 WYSPA SZCZZLIWYCH ROZWODÓW
postawił stopę na jego karku, przygważdżając go do podłogi szałasu.
- Nie kuś losu, Kilpatrick. Ciesz się ostatnimi godzinami życia - rzekł, strzepując pył z nienagannie
zapraso-wanych spodni. - Jak dotychczas, nigdy jeszcze nie musiałem uciekać się do morderstwa.
Wszyscy z największą chęcią przyjmowali łapówki. Ale teraz nie mam wyboru, bo wiem, że
Clementine i twój bratanek to inny gatunek ludzi.
Ford oparł się na łokciach.
- Dlaczego chcesz zabić Prestona i Clementine? Nic nikomu nie powiem.
- Wiem o tym. Ale Clementine jest za bystra, żeby nie skojarzyć tego, co się dzieje na tej wyspie, ze
mną. I nie mam pojęcia, ile ten twój bratanek zdążył do tej pory odkryć. W każdym razie oboje pozbyli
się podsłuchu.
Do szałasu wszedł Teksańczyk. Iceman zwrócił się do niego.
- Kazałem ci wysłać do tej roboty ekspertów, a nie kretynów. Teraz będziemy musieli pozbyć się
trzech ciał.
Ciemnolicy mężczyzna spojrzał na swego szefa z niepokojem.
- Ale ja się nie godziłem na nic takiego. Przemyt i szantaż to co innego, ale morderstwo...
Zamilkł na widok lodowatego spojrzenia Icemana.
- Wolałbyś spędzić resztę życia w więzieniu? Ja się na to nie piszę. Przywykłem do różnych dobrych
rzeczy. Bez nich życie traci smak.
WYSPA SZCZZLIWYCH ROZWODÓW 105
Ford patrzył na niego bezradnie.
- Ty sukinsynu! Skoro zależy ci na Celeste, to jak możesz zabijać jej córkę?
- Lubię Clemmie, ale to uczucie nie jest odwzajemnione. Ona nigdy nie mogła mnie znieść i nie trzeba
jej dużo czasu, żeby dodała dwa do dwóch. Jeśli Celeste pozna prawdę o moich interesach, to ją stracę.
Widzisz więc, że nie mam żadnego wyboru. Muszę się pozbyć Clementine. Trzeba go gdzieś
przenieść - dodał w stronę Teksańczyka. - Ten szałas jest za łatwo dostępny.
- Dokąd? - zapytał wspólnik, marszcząc brwi.
- Niech dwóch ludzi zabierze go do ośrodka. Upewnij się, że jest dobrze związany, i nie spuszczaj go
z oka. Jeśli uda mu się uciec...
- Nie ucieknie - odrzekł z przekonaniem pomocnik. Iceman tylko skinął głową i po raz ostatni zwrócił
siÄ™
do Forda:
- Przepraszam, stary, że cię teraz opuszczę, ale muszę się przygotować do rozwodu. W pewien sposób
to dość podniecające - mówił, obciągając marynarkę. - Romantyczny rozwód, a potem jeszcze
bardziej romantyczny powtórny ślub i miesiąc miodowy.
Ford znów spróbował się podnieść, ale otrzymał kopniaka w głowę i stracił przytomność.
- Jak wpadłeś na trop tej szajki? - zapytała Clementine, poprawiając plecak.
Zostawili w recepcji wiadomość, że wybrali się na
106 WYSPA SZCZZLIWYCH ROZWODÓW
wspinaczkę. Wyruszyli w stronę gór, ale po godzinie marszu ukryli w bezpiecznym miejscu
większość wypożyczonego z hotelu sprzętu wspinaczkowego, zawrócili i skierowali się w stronę
Ośrodka Badawczego Radcliffe.
- Nadal jest ci ciężko? - zapytał Preston, wskazując na plecak.
- Nie, tylko muszę się przyzwyczaić - wyjaśniła Clementine.
Preston skinął głową i odpowiedział na jej pytanie.
- Interesowałem się zbrodniczymi kartelami w Miami, gdzie mieszka Tony Esperanza.
- Kto to taki?
- Przyjaciel. Znamy się od lat. Przez cały czas pozostajemy w kontakcie i czasem wyświadczamy
sobie nawzajem przysługi. Tony przeniósł się z Kalifornii na Florydę po ślubie z Glorią, która ma
bardzo dużą rodzinę. Jego rodzice nie żyją, nie ma żadnych innych krewnych...
- Więc stałeś się dla niego kimś w rodzaju brata - domyśliła się Clementine.
- Tak, chyba tak. Tony powiedział mi, że dostał informacje o jakichś podejrzanych incydentach, w
których brali udział wysocy urzędnicy amerykańscy. Rzecz działa się właśnie tu, na wyspie Gaucha.
Wspomniał o tym tylko raz, jakieś sześć czy siedem miesięcy temu...
- Ale wtedy jeszcze twój stryj nie miał zamiaru się rozwodzić - wtrąciła Clementine.
- Tak - potwierdził Preston. - Mówiłem mu, że o tej wyspie krążą jakieś plotki, ale zignorował
ostrzeżenie.
WYSPA SZCZZLIWYCH ROZWODÓW 107
- A dlaczego myślisz, że znajdziemy coś w Ośrodku Badawczym Radcliffe? To znana i szanowana
firma. Prawdę mówiąc, to głównie ze względu na ten ośrodek zdecydowałam się tu przyjechać, gdy
mama poprosiła, żebym zrobiła sobie wakacje... pierwsze od kilku lat.
- Twoja mama wspominała, że studiowałaś weterynarię.
- Miałam taki zamiar - uśmiechnęła się Clementine. - Ale potem przepracowałam jedno lato jako
asystentka weterynarza i uświadomiłam sobie, że w tym zawodzie ma się do czynienia z prawdziwymi
strzykawkami i operacjami. Nie jestem w stanie pobrać krwi ani kroić zwierząt.
- Wolisz likwidować przestępców, tak? - uśmiechnął się Preston.
- Dotychczas nikogo jeszcze nie zabiłam i mam nadzieję, że nigdy tego nie zrobię. Ale w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grecja.xlx.pl