[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dziewczyna dotknęła dÅ‚oniÄ… czoÅ‚a i z najbardziej zbola­
łym wyrazem twarzy, na jaki mogła się zdobyć, opadła na
fotel stojący tuż obok kominka.
- Przykro mi, ciociu Letitio, ale chyba nie będę mogła
pójść z wami. Jestem za bardzo zmęczona.
- Nie pójdziesz z nami? - spytała zdumiona ciotka Leti-
tia. - Ale tam będą wszyscy, Lizzy. Absolutnie wszyscy.
Ciotka Viola poklepała Elizę po ramieniu.
- Moja droga, na pewno nie chciaÅ‚abyÅ› przegapić poka­
zu sztucznych ogni i fantazyjnej parady gondoli. Wiesz, to
każdy po prostu musi zobaczyć.
Grace przeglÄ…daÅ‚a siÄ™ w wiszÄ…cym nad kominkiem lu­
strze. Wyciągnęła spod kapelusza kilka złotych loków,
scandalous
uÅ‚ożyÅ‚a je wokół twarzy i uÅ›miechnęła siÄ™ do wÅ‚asnego od­
bicia.
Kiedy Eliza osunęła siÄ™ na fotel, Grace dostrzegÅ‚a, że sio­
stra przez caÅ‚y czas jÄ… obserwuje. W niebieskich oczach po­
jawił się niepokój.
- BÄ™dzie tam z pewnoÅ›ciÄ… nawet lord Somerton - doda­
Å‚a ciotka Viola.
- Ciociu! - syknęła Grace. Dziewczyna odwróciła się
i ukradkiem potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…, dajÄ…c tym samym znak star­
szej pani, by nie kontynuowała tematu hrabiego.
Eliza westchnęła głęboko. Tak, Magnus bez wątpienia się
tam pojawi. To dlatego ona sama nie zamierzała wyściubiać
nosa za drzwi.
Po wczorajszym wieczorze w teatrze nie mogÅ‚a ryzyko­
wać ponownego spotkania z hrabiÄ…. Przynajmniej tak dÅ‚u­
go, jak długo nie uda się jej opanować mocnego bicia serca
i zabawnego drżenia kolan w jego obecności.
- Nie chodzi o to, że ci nie ufam i nie chcÄ™ zostawić sa­
mej w domu. - Grace znacząco uniosła jasne brwi. - Ale
może siÄ™ tak zdarzyć, że bÄ™dÄ™ potrzebowaÅ‚a twojej pomo­
cy. Zapewne spotkamy dziÅ› lorda Hawksmoor. PomyÅ›la­
łam, że mogłabyś porozmawiać z nim o... cóż... tej kobiecie,
która towarzyszyła mu w teatrze.
- Grace, mówiłam ci już, że lord Hawksmoor interesuje
się wyłącznie twoją osobą. Jeśli go zobaczysz, nie ośmieszaj
się i nie opowiadaj mu o swoich przemyśleniach na temat
tego, co widziałaś w teatrze wczoraj wieczorem.
- Chyba masz racjÄ™. Ale mimo wszystko chciaÅ‚abym, że­
byś poszła z nami - odparła Grace. - To po prostu trzeba
zobaczyć. Tylko głuptasy zostają w domu.
- Bardzo zmęczone głuptasy - zauważyła Eliza, ziewając.
Na twarzy ciotki Violi odmalował się niepokój.
- Chyba nie jesteÅ› chora, goÅ‚Ä…beczko? - spytaÅ‚a i dotknÄ™­
ła dłonią policzka Elizy. - Nie wydajesz się rozpalona.
Eliza potrząsnęła głową.
scandalous
- Nie ma powodów do obaw, ciociu. Czuję się dobrze.
Jestem tylko zbyt zmÄ™czona, by ponownie gdzieÅ› wy­
chodzić.
Ciotka Viola rzuciła siostrze szybkie spojrzenie. Letitia
z niepewną miną zagryzła usta.
- Czy coś się stało? - spytała Eliza. - czemu tak bardzo
chcecie, abym poszła z wami?
- Cóż - zaczęła ciotka Viola. - Miałyśmy wszystkie wyjść
i w zwiÄ…zku z tym daÅ‚am sÅ‚użbie wolne. Skoro jednak zo­
stajesz, zawezwÄ™ ich z powrotem do domu.
- Nie, nie, nie - zaprotestowała Eliza, machając ręką. -
Nie róbcie zamieszania z mojego powodu. Nie bÄ™dÄ™ nicze­
go potrzebować.
Grace okryła się szalem.
- Deszcz przestał padać i jeśli się nie pospieszymy, to na
pewno ominie nas pokaz sztucznych ogni.
- Grace ma racjÄ™. - Eliza wstaÅ‚a z fotela i prawie wy­
pchnęła rodzinÄ™ za drzwi. - Idzcie i bawcie siÄ™ dobrze. Ju­
tro rano wszystko mi opowiecie. Ja zaÅ› dopijÄ™ herbatÄ™ i po­
łożę się do łóżka.
- W porządku, Elizo. Dobrej nocy - odparły chórem ciotki.
- Dobrej nocy - powtórzyła niczym echo Grace, po
czym wraz z ciotkami wyszła w zimną, mglistą noc.
Eliza zamknęła drzwi i odetchnęła z ulgą. Dobranoc.
Nareszcie w domu zapanował spokój. Jedyny dzwięk,
który teraz sÅ‚yszaÅ‚a, to trzeszczenie szwów gorsetu za każ­
dym razem, gdy nabierała powietrza do płuc. Dziewczyna
na krótką chwilę wstrzymała oddech. Nie chciała burzyć
idealnej ciszy.
I wtedy właśnie roześmiała się głośno. Odrzuciła głowę
do tyłu, wesoło zamachała rękami i obróciła się dookoła.
Na niebiosa, jak to cudownie być samemu, nawet jeśli dla
osiągnięcia tego stanu trzeba udawać zmęczenie. Ale jej
sztuczka była w pełni usprawiedliwiona. Przecież nie mogła
ryzykować ponownego spotkania z Magnusem.
scandalous
Eliza przypomniaÅ‚a sobie, co zaszÅ‚o miÄ™dzy nimi w te­
atralnym magazynie, i zaczerwieniÅ‚a siÄ™. Gdyby przedsta­
wienie nie skoÅ„czyÅ‚o siÄ™ w porÄ™, kto wie, do czego mogli­
by siÄ™ posunąć. Ona przynajmniej zachowywaÅ‚a siÄ™ tak, jak­
by zupełnie postradała zmysły.
Och, jakże chciała wymazać z pamięci Magnusa i cały
ten przeklęty sezon. Wszystko byłoby znacznie prostsze,
gdyby tylko sztuka wypeÅ‚niaÅ‚a jej dnie... i noce. Nagle Eli­
za zapragnęła iść do pokoju, w którym staÅ‚y sztalugi. I nie­
mal w tej samej chwili dostrzegła rękawiczki Grace, leżące
na stoliku przy wejściu.
GaÅ‚ka w drzwiach przekrÄ™ciÅ‚a siÄ™, skrzypiÄ…c. Eliza po­
trzÄ…snęła gÅ‚owÄ…. Jej siostra to straszna zapominalska. Chwy­
ciła rękawiczki i ruszyła ku drzwiom.
- Mam je, Grace. Pewnie zapomniaÅ‚abyÅ› też gÅ‚owy, gdy­
byÅ› wczeÅ›niej nie przymocowaÅ‚a jej kapeluszem - zawoÅ‚a­
ła wesoło. Kiedy mijała lustro, przystanęła i wyciągnęła
spinki z włosów, chcąc sprawiać wrażenie osoby szykującej
się do snu. Nagle dostrzegła na podłodze jeden ze swych
karmazynowych bilecików. Do diabÅ‚a, co to tu robi?! Prze­
cież starała się dobrze je pochować.
Schyliła się po bilecik, ukryła go za plecami, po czym
szeroko otworzyÅ‚a drzwi. Ale to nie byÅ‚a wracajÄ…ca po rÄ™­
kawiczki Grace. Ani też nikt ze sÅ‚użby. Eliza nie mogÅ‚a zÅ‚a­
pać tchu.
Magnus zdjął kapelusz i ukłonił się grzecznie.
- Dobry wieczór, Elizo.
- C... co ty tutaj robisz?
- Wczoraj wieczorem powiedziaÅ‚em ci, że musimy po­
rozmawiać. - Nie czekając na zaproszenie, Magnus wszedł
do środka i skierował się do salonu.
Eliza patrzyła na niego w całkowitym osłupieniu. Dobry
Boże! Jak zdoÅ‚aÅ‚a wpakować siÄ™ w takÄ… aferÄ™? Powoli zamknÄ™­
ła drzwi, wzięła głęboki oddech i podążyła za hrabią.
- Nie możesz tu zostać.
scandalous
- Dlaczego nie? - spytał Somerton, podchodząc bliżej.
- Bo jesteśmy sami w domu. Nie wypada, żebym cię
przyjmowała.
- Widziałem, jak wychodziła służba. Potem odjechały też
twoje ciotki i siostra. Zastanawia mnie, dlaczego nie udałaś
siÄ™ razem z nimi.
- T... ty obserwowałeś dom? - Eliza zmarszczyła brwi, ale
gniew zaraz ustąpił. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grecja.xlx.pl