[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nasz srebrny gaj, zobaczyć jak obłoki zabawiają się z wiatrem.
,
- Czy wiesz, Judysiu, kto przyszedł się dowiedziećo twoje
zdrowie? Tillytuck. Przywędrował z Południowego Wybrzeża!
- No, no, to bardzo uprzejmie z jego strony - odrzekła
usatysfakcjonowana Judysia.
£Ã³Å¼ko Judysi ustawiono tak, żeby oparta o poduszki mogÅ‚a wyglÄ… dać
przez okno. Pat pomogła jej usią ś
ći Judysia spojrzała z rozkoszą
na znany sobie, pełen wspomnień widok. W brzezinie pohukiwały
sowy. Na polach migotał jeszcze blask zachodzą cego słońca. Ale na
ogród, w którym Długi Alek~palił chwasty, opadały już cienie
zmierzchu. Tillytuck poprosił Długiego Alka o parę pasternaków i
przykucną ł, by je wykopać z jego kieszeni wystawał kijek i
,
wyglą dał jak groteskowy ogon.
Judysia chwyciła Pat za rękę.
Czy widziałaś jak w ogródku
,
Pan diabełek zadarł ogon
I nieÅ›
piesznie, pomalutku
Wykopuje nam kartofle.
- zacytowała, ś c się, i znów opadła na poduszki. Zamknęła
miejÄ…
oczy. Judysia całe życie dzielnie się ś mieją c się umarła.
miała i ś
Iv
Srebrny Gaj przygotował się na przyjęcie ś
mierci. Judysię położono
na katafalku w salonie - Pat uważała skrycie, że należało to
zrobićw kuchni - a za oknami posypał się pierwszy ś
nieg.
Pracowite dłonie Judysi po raz pierwszy spoczywały. Przysłano
wiele pięknych kwiatów, ale Pat przeszukała ogród, znalazła parę
ostatnich chryzantem, zerwała kilka czerwonych liś
ci jagód i tę
wią zankę wsunęła w skrzyżowane na piersi dłonie Judysi. Judysia
wyglą dała tak pięknie, jak nigdy za życia, na jej twarzy malował
siÄ™ wyraz spokojnej godnoÅ›
ci. Na pogrzeb przyszło mnóstwo osób.
Pat nie mogła się oprzećmyś
li, że Judysia byłaby z tego bardzo
dumna.
Kiedy pogrzeb się skończył, w domu zrobiło się przerazliwie cicho,
trzeba było posprzą tać- a potem w kuchni nie było już Judysi, z
którą Pat co wieczór omawiała każde wydarzenie. Pat zaczęło dławić
w gardle, bo wyobraziła sobie jak ś
wietnie bawiłaby się Judysia,
komentują c własny pogrzeb, jakby się zaś
miewała. Stary Malcolm
Anderson, który rzadko się odzywał, powiedział, patrzą c na twarz
zmarłej: "Biedna kobieta, mam nadzieję, że jest taka szczęś
liwa,
na jaką wyglą da" - a powiedział to tak ponurym tonem, jakby miał
poważne wą tpliwoś
ci. A kiedy synek Oliwii wrzeszczał, bo siostry
odepchnęły go od okna i nie mógł patrzyć jak wynosi się kwiaty,
,
jedna z sióstr pocieszyła go:
- Nic się nie martw, jak będzie pogrzeb mamci, to damy ci obejrzeć
wieńce.
Pat sprzą tnęła dom i zastanawiają c się, jak wytrzyma ten głuchy
ból w sercu, weszła do kuchni, wiedzą c, że czeka ją pustka. Ale na
miejscu Judysi siedziała matka, a obok niej kłębiły się na krześ
le
koty. Pat ukryła twarz na kolanach matki i wypłakała wszystkie
łzy, które powstrzymywała od począ tku choroby Judysi.
- Mamo, mamo, teraz mam już tylko ciebie i Srebrny Gaj.
Rok jedenasty
I
W cią gu roku, który nastą pił po ś
mierci Judysi, Pat często
zalewała fala bólu. Z począ tku wydawało się, że bez Judysi
dosÅ‚ownie nie da siÄ™ egzystować ¯ycie straciÅ‚o smak. W koÅ„cu
.
jednak Pat odkryła, jak tylu ludzi przed nią , że o wszystkim się
zapomina. Chwilami znów odczuwała słodycz życia.
Niemal wszyscy, których kochała, odeszli lub zmienili się: Tylko
Srebrny Gaj pozostał tym samym Srebrnym Gajem. Pierwsze Boże
Narodzenie bez Judysi było przepojone goryczą . Winnie zaprosiła
ich na cały dzień do Wybrzeża Zatoki, ale Pat nie chciała o tym
nawet słyszeć Srebrny Gaj miałby pozostaćsam? O nie! I wszystkim
.
tradycjom stało się zadoś .
ć Matka wzięła udział w przygotowaniach.
Spędzili miły dzień. Przyszedł stryj Tom z ciotką Barbarą ,
przyjechała Winnie z Frankiem i dzieć
mi. Maja poszła do matki, nic
więc nie zakłócało ś tecznego nastroju. Nadszedł list od Elki,
wiÄ…
przynoszÄ… c dobrÄ… wiadomoÅ› .
ć Za dwa lata wrócą z Brookiem do kraju,
obejmie on przedstawicielstwo firmy w Vancouverze. W porównaniu z
Chinami Vancouver wydawało się o krok. Jak mawiała Judysia, zawsze
znajdzie się coś co ci osłodzi smutek. Niemniej Pat odczuła ulgę,
,
gdy dzień się skończył. Pierwsze ś mierci kogośbliskiego
więta po ś
nie mogą byćw pełni radosne. Wieczorem usiadły z matką w kuchni i
nawet trochÄ™ siÄ™ Å›
miały, omawiają c dzień. Obok mruczały koty,
stryj Tom z tatą grali w warcaby. Jednakże Pat parę razy złapała
się na tym, że nadsłuchuje kroków Judysi.
Wiosną znów zaprzyjazniła się z nadzieją i znów radowała się
Srebrnym Gajem. Miłoś
ćdo Srebrnego Gaju pozwalała jej zachować
młodoś
ćserca. Od czasu do czasu cośprzypominało jej o upływie
lat. Pojawiły się następne siwe włosy, w ką ciku ust pokazała się
zmarszczka.
"Wszyscy siÄ™ starzejemy" - myÅ› ciÄ…
lała z przykroś . Ale bardziej
martwiła się zmianami, które zaszły w jej bliskich. Winnie stała
się matroną , a Franek - który właś
nie został wybrany do parlamentu
prowincji - zaczą ł siwieć Pat chętnie zgodziłaby się starzeć byle
. ,
by jej bliscy pozostali młodzi. Choćprzykro było usłyszeć jak
,
stryj Brian mówi: "Całkiem jeszcze młodo wyglą dasz". Wiedziała, że
Binnie'owie uważają ją za starą pannę i między sobą chętnie się z
niej wyś . A mała Marysieńka spytała ją kiedyś "Ciociu Pat,
miewajÄ… :
czy ty kiedyśmiałaśkawalerów?"
Czasem bawiło Pat, że dla każdego jest kimśinnym. Dla Binnie'ich
była zgorzkniałą starą panną , której nie powiodło się w miłoś
ci,
dla praciotek z Wybrzeża Zatoki niedoś
wiadczonym dzieckiem, dla
Lestera Conwaya była nieosią galną , wymarzoną kobietą . Bo Lester
Conway owdowiał i znów próbował ją zdobyć Pat nie chciała go
.
widzieć Tak, w czasach studenckich była w nim nieprzytomnie
.
zakochana, ale wydawało jej się to czymśrównie nierealnym i
odległym, jak historia starożytna. Zresztą wówczas był szczupłym
romantycznym przedsiębiorczym młodzieńcem, a teraz zażywnym
mężczyzną o nazbyt już zaokrą glonej twarzy. I oś
mielił się zakpić
sobie ze Srebrnego Gaju. Pat nigdy mu tego nie wybaczyła - nigdy
nie potrafi mu tego wybaczyć
.
Wiosną Długi Alek oznajmił, że w przyszłym roku już na pewno
zbuduje nowy dom. Dwukrotnie trzeba było to odłożyć ale w końcu
,
udało się spłacićdług hipoteczny i nie było już żadnych
przeszkód. Pat żyła tą myś całe lato. Niemniej kiedy nadeszła
lÄ…
jesień, była w nie najlepszym nastroju. Matka obserwowała ją
czasem z niepokojem. Pat łatwo się denerwowała, a o zmierzhu
wyruszała na długie samotne wyprawy. Wolała cień wieczoru od
słonecznego blasku. Matce się to bynajmniej nie podobało. Starała
się namówićPat, żeby doką dśwyjechała, ale Pat wybuchnęła
Å›
miechem.
- Nie ma takiego miejsca, gdzie czułabym się w połowie tak dobrze,
jak w Srebrnym Gaju. Wiesz przecież, mamo, że ilekroćwyjeżdżałam
z domu, konałam z tęsknoty. Nie martw się o mnie, najdroższa. Nic [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grecja.xlx.pl