[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Autor tak skłonny do wybielania niezłomnych rzeczników podległości Rosji (typu gen.
Stanisława Potockiego) bywa o wiele mniej wyrozumiały, wręcz zjadliwy, w odniesieniu do
ludzi nurtu patriotycznego. Adiutantkę Langiewicza Helenę Pustowójtównę przedstawia (s. 119)
złośliwie, wyłącznie jako niedoszłą Emilię Plater, występującą w pogardliwym powiedzeniu:
uciekł z kasa i dziewczyną do interny austriackiej. Od prof. S. Kiniewicza (Powstanie styczniowe,
Warszawa 1998, s. 436) Autor mógłby się dowiedzieć, że Pustowójtówna odbyła odważnie całą
kampanię Langiewicza. Z biogramu Pustowójtównej w PSB, zeszyt 122, s. 433 pióra S. Kieniewicza
dowiedziałby się m.in., że: Liczne świadectwa stwierdzają odważne zachowanie się Pustowójtówny na
polu bitwy; roznosiła konno rozkazy wśród świstu kul; pod Małogoszczą, Chrobrzem, Grochowiskami
słowem i przykładem podtrzymywała odwagę kosynierów. Podczas długiego pobytu na emigracji – wg
biogramu prof. Kiniewicza - m.in. pracowała ochotniczo jako sanitariuszka w czasie oblężenia Paryża
w 1870-1871 roku. W czasie Komuny wstawiała się u Jarosława Dąbrowskiego za uwięzionym
arcybiskupem G. Darboy i uzyskała zgodę na ewakuację grupy zakonnic z Paryża do Wersalu.
Wydawałoby się, że Garlicki, tak krytyczny wobec powstań, które pokazuje jako bezsensowne
rzucanie się przeciw potężnemu wrogowi, tym mocniej zaakcentuje znaczenie pracy organicznej,
podnoszenie Narodu wzwyż drogą rozwoju gospodarczego, osiągnięć kultury. Mogłoby to pokazać, że
Polacy coś jednak robili w XIX wieku i Garlicki po prostu żałuje, że wszyscy nie postawili na drogę
pokojowych, stopniowych działań, zamiast walki. Szybko okazuje się, że Garlicki faktycznie odnosi się
ze skrajnym lekceważeniem i dezynwolturą również i do tych pokojowych działań, pomija ogromną
część osób najbardziej zasłużonych dla rozwoju polskiej gospodarki i kultury w okresie od 1815 do
1919 roku.
Czyż można w ogóle uznać normalny, spełniający minimalne choćby wymogi, podręcznik dla
szkół średnich książkę Garlickiego, w której pisząc o historii od 1815 roku całkowicie pomija
się rolę odgrywaną po 1815 r., przez Uniwersytet Wileński z takimi wykładowcami, jak bracia
Śniadeccy czy Joachim Lelewel. W której całkowicie przemilcza się rolę odgrywaną w aktywizacji
gospodarczej Polaków w Wielkopolsce przez Hipolita Cegielskiego, Karola Libelta czy Piotra
Wawrzyniaka. W której całkowicie pomija się nazwiska takich budzicieli polskości w zaborze pruskim,
jak: Karol Miarka, Józef Lompa, Krzysztof Mrongowiusz czy Gustaw Gizewiusz. W którym nie ma
w ogóle takich nazwisk, jak: Jan Matejko, Artur Grottger czy Stanisław Moniuszko. W której
zabrakło w ogóle nazwisk takich postaci polskiej nauki, jak: Stanisław Staszic, Samuel Linde,
August Cieszkowski, Bronisław Trentowski, Oskar Kolberg, Tytus Chałubiński, Marceli Nencki,
Karol Olszewski, Zygmunt F. Wróblewski, Marian Smoluchowski czy Oswald Balzer. W której
całkowicie pominięto wynalazcę lampy naftowej Ignacego Łukasiewicza i założyciela słynnej szkoły
kształcącej inżynierów – Hipolita Wawelberga. Autor nie wspomniał ani słowem o tak zasłużonych
dla nauki postaciach polskiej emigracji, jak: Ignacy Domeyko, Edmund Strzelecki czy Józef Hoene-
Wroński. O tak wybitnych zesłańcach-badaczach, jak: Benedykt Dybowski, Jan Czerski czy
Aleksander Czekanowski.
Fałszerz historii Polski
Trudno zrozumieć dziwną “wybiórczość”, z jaką Autor selekcjonuje informacje podawane w swoim [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grecja.xlx.pl